Nasze rajdy samochodowe mają już wieloletnią tradycję. Odbywają się zazwyczaj w maju, czerwcu lub lipcu. O tej porze roku można spodziewać się ciepłej pogody, chociaż zdarzało się rónież, że burze krzyżowały nasze plany. Tym razem burz nie było, ale temperatura przekraczała 30 stopni. W takich upalnych warunkach kontynuowaliśmy odwiedzanie dawnych cerkwi, tym razem na terenach Grzędy Sokalskiej. W znacznym stopniu podążaliśmy trasą pierwszego historycznego rajdu "Szlakiem zapomnianych cerkiewek" z 2004 r.
Tegoroczny rajd rozpoczęliśmy w Dołhobyczowie. Spotkaliśmy się na parkingu kościoła MB Częstochowskiej. Zwiedziliśmy jego wnętrze, a następnie udaliśmy się na Wzgórze pocerkiewne z cmentarzem, który kryje prochy Grekokatolików, Prawosławnych, Żołnierzy Hallera oraz Ofiar Faszyzmu. Potem obejrzeliśmy wnętrze pięknie odrestaurowanej cerkwi p.w. Szymona Słupnika.
Z Dołhobyczowa pojechaliśmy w kierunku lokalnego przejścia granicznego w Uśmierzu. Straż Graniczna czuwała. Widok na zrujnowany kościół p.w. św. Marka (po stronie ukraińskiej), ufundowany przez Marka Matczyńskiego, nieodmiennie wywiera smutne refleksje. Uśmierz, podobnie jak Myców, przed wojną należał do rodziny Hulimków, których secesyjną kaplicę grobową zobaczyliśmy przy okazji późniejszej części rajdu.
Z Uśmierza przemieściliśmy się do Żniatyna po Księdza Proboszcza, który wytrwale towarzyszył naszej wyprawie aż do Mycowa. W Żniatynie obejrzeliśmy wnętrze kościoła p.w. św. Michała Archanioła ufundowanego przez Jakuba Hadziewicza.
Potem wielu z nas miało pierwszą okazję zobaczyć wnętrze cerkwi w Dłużniowie. Świątynia wielokrotnie przez na oglądana na zewnątrz i pokazywana na Forum, zaskakuje bogactwem zachowanej XIX w. polichromii. Nadal trwa tu kosztowny remont i rewaloryzacja zniszczonego, zabytkowego wnętrza.
Kolejnym etapem była cerkiew w Chłopiatynie, której wspaniała sylweta i bogate wnętrze przyciąga nas od lat z tym samym zainteresowaniem. Następnie podziwialiśmy widoki z wieży przy Straży Granicznej w Chłopiatynie. Widać z tego miejsca piękną pradolinę Warężanki, która w tych okolicach ma swoje źródła, a potem prowadzi swoje wody przez Myców, Dłużniów i Waręż by na Ukrainie połączyć się z Bugiem.
Następny etap naszego rajdu to cerkiew w Mycowie i Kaplica Hulimków nieopodal. Cerkiew w Mycowie pamiętamy z wcześniejszego okresu, gdy z trudem dawało się do niej dotrzeć. Obecnie teren wokół niej wraz z cmentarzem jest uporządkowany i zachęcą do sesji fotograficznych. Kilkusetmetrowy odcinek do Kaplicy Hulimków na własne życzenie mocno sobie skomplikowaliśmy, dodając do trasy samochodowej atrakcyjny fragment pieszy.
Potem w tumanach lessowego kurzu przemknęliśmy do Wyżłowa. Dopływ Warężanki na tym odcinku jakby coś wstrzymało, prawdopodobnie bobry, bo to kraina gdzie króluje już nie człowiek, a zwierzęta. Tylko latem przebywa tu jedyna mieszkanka, którą zima przegania jednak w bardziej przyjazne ludziom środowisko. Wieś po wojnie nie odbudowała się i miejsce to stanowi najbardziej "dziki" jak dotąd etap wędrówek po tych terenach.
Kolejnym odwiedzonym obiektem na trasie trasie była dawna cerkiew w Budyninie. Jej wnętrze niektórzy z nas widzieli po raz pierwszy. To jedna z największych świątyń Grzędy Sokalskiej. Jej budowa (podobnie cerkwi w Dłużniowie) wzorowana była na architekturze cerkwi Chłopiatyna. Wspaniałe wnętrze i zachowana polichromia z XIX w.
Korczmin to najstarsza cerkiew jaką zwiedziliśmy tego dnia (jedna z najstarszych na Lubelszczyźnie). Opiekun klucza i zabytku opowiada o niej ciekawie i sporo czasu spędziliśmy w tym miejscu.
Potem już nie zatrzymując się po drodze, przemknęliśmy ku gościnnym dębom w Siedliskach, gdzie ognisko połączyło nasze opowieści i posiliło strudzonych rajdowiczów. Upał przygasał już w koronach dębowych, a my nie mogliśmy się rozstać, bo śmiech i radość wspólnego spotkania były nam bliższe, niż kierunek na dom.
Sosna