Tym razem w skromnym, rzec można kameralnym składzie powróciliśmy po ubiegłorocznym rajdzie po Grzędzie Sokalskiej na ziemię lubaczowską. Skromniejszy program rajdu pozwolił nam uniknąć pośpiechu, więcej czasu poświęcać na oglądanie, rozmowy, fotografowanie. Obiekty odwiedzane wcześniej, niby więc nic nowego, a jednak... nowe wrażenia też były.
Rozpoczęliśmy nasz rajd w Łukawcu pod Sanktuarium Matki Bożej Łukawieckiej o godz. 10-tej i dla porządku dodam, że było to w sobotę 4 czerwca 2016 r. Wydawać by się mogło, że nic nowego nie zobaczymy w kościele, ale zaskoczyły nas pozytywne zmiany. Trwały właśnie końcowe prace przy montażu nowego ołtarza. W Kaplicy św. Jana Pawła II udało nam się jednak (pomimo prowadzonych porządków), dzięki pozwoleniu księdza obejrzeć relikwie świętego. W zakrystii natomiast mieliśmy wyjątkową okazję obcowania z bliska z obrazem MB Łukawieckiej (Tartakowskiej), który właśnie wrócił z konserwacji. Na ołtarzu mocowano jeszcze podczas naszej bytności olbrzymich rozmiarów Anioły, ale nie zakłócaliśmy już dalszych prac i przenieśliśmy się do drewnianego kościółka obok, a potem do cerkwi św. Dymitra. Po drodze odkryliśmy małą kapliczkę, której nie widać, kiedy mknie się samochodami z Lubaczowa. Nieśpiesznie wracaliśmy do samochodów fotografując po drodze a to butnego koguta, a to konika w zagrodzie, a to dzwonnicę ukrytą pomiędzy dębami, a to Zdzicha Kubraka, którego samochód przemknął obok nas nie zatrzymując się na nasze machanie.
Z Łukawca pojechaliśmy do Wielkich Oczu. Tomek załatwił nam możliwość obejrzenia wnętrz synagogi i chociaż już większość z nas tam była, spotkała nas niespodzianka, bo mieliśmy okazję zobaczyć nowo powstałą Izbę Pamięci Żydów Wielkoockich i zgromadzone tam w gablotach pamiątki po Nich. Trzeba będzie tam wrócić, bowiem owych pamiątek jest o wiele więcej i niebawem wszystkie zostaną udostępnione zwiedzającym. Na rynku w Wielkich Oczach spotkaliśmy turystów na rowerach, którzy krytycznie ocenili trasę rowerową "Green Velo - wschodni szlak rowerowy" i zrezygnowali z dalszej jego penetracji. No cóż nie wszędzie może być asfalt. Naszym zdaniem odcinek Cetynia - Pięć Sosen - Wólka Żmijowska - Żmijowiska - Wielkie Oczy - Kobylnica Wołoska - most na Budzyniu... to trasa dla prawdziwych rowerzystów i jest niezwykle atrakcyjny pod względem poznawczym, kulturowym i krajobrazowym.
Z synagogi poszliśmy na kirkut, potem do Sanktuarium MB Pocieszycielki Strapionych, gdzie w zakamarkach składziku podpatrzyliśmy kilka nowości, np. feretron z cerkwi, chyba jedyny jaki ocalał w Wielkich Oczach. Nie mogliśmy oczywiście nie zajrzeć do remontowanej cerkwi. Dalej pojechaliśmy do cerkwi w Żmijowiskach. Udało nam się wejść do środka. Potem była chwilka na łyk kawy i plecenie wianków z chabrów. Kolejnym punktem był krzyż na trasie pomiędzy Żmijowiskami a Wólką Żmijowską. Zdjęcie tego krzyża w wykonaniu Tomka znalazło się na znaczku rajdowym tegorocznego rajdu.
Kolejnym punktem rajdu była Wólka Żmijowska. Z sentymentem wspominaliśmy poprzedni rajd w tym miejscu, kiedy cerkiew rozbrzmiewała naszym śpiewem. Tekst Wojtka nieodłącznie już będzie nam się kojarzył z tą cerkwią. Tam także udało nam się wejść do środka obiektu, ustrzelić kilka zdjęć i pozostawić wianeczek z niebieskich chabrów dla Niebieskiego Anioła, na pamiątkę po naszej tegorocznej obecności. Wieś Wólka Żmijowska była niegdyś rozległa i mieliśmy możliwość dzięki Tomkowi dotrzeć do nieznanego nam wcześniej krzyża tuż przy granicy; obejrzenia domu z numerem pierwszym, zerknięcia ku słupkom granicznym, a także mieliśmy okazję zobaczenia kilku pomnikowych sosen.
Następnym punktem naszego rajdu była "Kapliczka przy Pięciu Sosnach". Kurzyło za nami i przed nami niesamowicie, ale w drodze powrotnej przedarliśmy się w kierunku Krowicy Samej już bardziej komfortowo. Tu pożegnaliśmy się po spacerze w parku z Tomkiem, który był nam przewodnikiem do tego miejsca. Teraz pieczę nad nami przejęli Ula i Paweł z Oskarkiem. Pojechaliśmy do Chotylubia, gdzie mogliśmy obejrzeć wnętrze tamtejszej cerkwi. Następnie w Cieszanowie odwiedziliśmy odrestaurowaną synagogę i cerkiew. Rajd zakończyliśmy ogniskiem w gościnnych progach "Danielówki".
Sosna