III Zimowy Rajd GTR

Po poprzednich dwóch zimowych rajdach, którym towarzyszyła prawdziwie zimowa aura, trzeci rajd zimowy był tylko z nazwy. Wędrowaliśmy w okolicach Górecka Kościelnego, a największe problemy mieliśmy z... odnalezieniem śniegu.

Grupa rozpoczęła Rajd Zimowy 2008 przy Ośrodku EM RPN w Zwierzyńcu. Przyciągnęła nas tu wystawa i zdjęcia naszego kolegi, Grzegorza Szkutnika. Nie tylko nas. Marek Nasiadka, autor przewodnika po Roztoczu Zachodnim odwiedził zbieżnie z nami wystawę. Miłe spotkanie, rozmowy i wspominki nie zakłóciły jednak przebiegu rajdu.
Grupa pomknęła dalej. Na spotkanie ze świętym Mikołajem z „wilczym pyskiem” pod Brzezinami. Edward, nasz przewodnik jest autorem legendy o świętym, ukrytym dziś pośród lasów, przy dawnym trakcie na Józefów. Słuchaliśmy tej legendy przy figurze, której wygląd dodawał opowiadaniu niezwykłego smaczku.
Chwilę wcześniej, niedaleko od tego miejsca oglądaliśmy, także na skraju lasu, starą figurę św. Jana Nepomucena z twarzą Chrystusa. Historia opowiedziana przez Ediego o głowie nie pasującej do świętego Nepomuka, była śmieszna, ale w odróżnieniu od poprzedniej legendy, chyba prawdziwa.
Następnie długą kolumną samochodów przemieściliśmy się pod Karczmę „Szum” w Górecku Kościelnym. Odtąd wędrowaliśmy już pieszo, pozostawiając auta w bezpiecznym miejscu, na parkingu przy karczmie.
Obejrzeliśmy drewniany, modrzewiowy kościółek p.w. św. Stanisława Biskupa, którego wstawiennictwo dawno temu uratowało wioskę przed najazdem Kozaków, oblegających w 1648 roku nieodległą twierdzę Zamość. Objawienia św. Stanisława w tym miejscu zaaowocowały wybudowaniem trzech kaplic. Na miejscu jednej z nich pobudowano kościół, zniszczony potem przez Szwedów. Odbudowany w 1768 roku cieszy oczy dobrych ludzi swoim pięknem do dzisiaj. Długo podziwiamy otoczenie kościoła od strony plebani i ogrodu. Wewnątrz słuchamy opowiadania Ediego i Zbyszka o historii kościółka i losach 9 pp. AK, walczącego na tych terenach. Na pobliskim cmentarzu oglądamy pomniki i zabytkowe nagrobki.
Potem zagłębiamy się szlakiem im A. Wachniewskiej w przyrodę roztoczańską, nie skażoną już cywilizacją. Tutaj oczy odpoczywają na nieograniczonych przestrzeniach. Drogi zakrętami wiodą nas w kierunku pobliskich wzgórz. Edi chwilami zbacza ze szlaku, prowadząc nas swoimi ścieżkami. Chce nam pokazać wszystko co warte pokazania na tej pięknej, uśpionej zimą ziemi. Natkniemy się na grupę jałowców, które być może za kilka ładnych lat zostaną uznane za pomniki przyrody, wdrapiemy się na Brzezińską Górę, gdzie trafiono ponoć na ślady dinozaurów.
Pola, lasy, zaorane bruzdy, ugory i wzgórza – kogo to dzisiaj wzrusza?
Ludzie opętani cywilizacją zapomnieli już o podstawowych dobrach tej ziemi.
Nas wzrusza! Po to właśnie, by nie zapomnieć, wędrujemy tymi szlakami.
Edi kieruje nas ku Bździnie. Tak kiedyś nazywano Szum. Dzisiaj brzmi śmiesznie, ale z lubością i rozrzewnieniem powtarzamy: Bździna. Wije się tutaj pośród wiekowych, olbrzymich jodeł, cichutko szemrząc i żłobiąc w podłożu wąwóz, osiągający znaczne wysokości na niektórych odcinkach jej przełomu. Kto chociaż raz przejdzie szlakiem tej rzeki pokocha to miejsce na zawsze. Rzeczka spieszy się nurtem naprzód, wciąż naprzód i utrudnia bobrom postawienie tamy. Zwierzęta niestrudzenie jednak tną drzewa nad brzegami i powalają jak zapałki w bździnową topiel.
Niedaleko od tych dzikich miejsc to człowiek ujarzmi rzekę. Tamą, w latach 50-tych XX wieku spiętrzy jej wody, tworząc pośród lasu zbiornik wodny, stanowiący jedno z najpiękniejszych miejsc na tych terenach, chronionych rezerwatem „Szum” o powierzchni ponad 18 ha. Tutaj odpoczywamy dłużej. Posiłek, rozmowy i radość ze wspólnego wędrowania osiągają punkt kulminacyjny.
Dalej ścieżka wyprowadza nas obok kapliczki „Boża Łezka” ponownie nad rzekę, gdzie po drugiej stronie mostku zobaczymy drewnianą kapliczkę „ Nad wodą”. Wśród alei wiekowych dębów dochodzimy nie spieszno do miejsca, gdzie rozpoczęliśmy wędrówkę.
Trasa, którą przebyliśmy nie była długa, zaledwie około 8 kilometrów.
Po rajdzie zasłużona biesiada w Karczmie „Szum” w Górecku Kościelnym. Słuchamy opowieści i oglądamy prezentacje: Zbyszka o cerkiewkach roztoczańskich i Omegi o dworach, dworkach i pałacykach z naszych terenów.
Wieczór spływa nad karczmę. Odjeżdżają ci, którzy mają przed sobą daleką drogę powrotną do Puław, Kazimierza, Lubartowa i Lubaczowa, Chełma i Rzeszowa oraz Warszawy.
Ociąga się z pożegnaniem Zamość i Tomaszów.
Wyprawa była jednodniowa, ale jak zwykle niektórzy z nas wzbogacili ją nazajutrz.
Zdzisław powiódł swoją grupę jeszcze tego samego dnia na „Czartowe Pole”.
Natomiast grupa Niklosa, Sokolika Wędrownego i Zbigniewa, penetrowała drugiego dnia rajdu sztolnie na Senderkach, Młynarkową Górę, zaliczając po drodze okolice Majdanu Kasztelańskiego i Józefowa Roztoczańskiego.

Sosna