Coroczny, już VI Grupowy Rajd GTR wyznaczono na dzień 8.11.2008r.
Obok cerkwi w Woli Wielkiej zameldowała się, rekordowa jak dotąd, grupa 54 osób.
Pogoda wspaniała.
Relacja ówczesnej nowicjuszki, Sosny...
VI Grupowy Rajd GTR - Wspomnienia Nowicjusza.
Coroczny, już VI Grupowy Rajd GTR wyznaczono na dzień 8.11.2008r.
Obok cerkwi w Woli Wielkiej zameldowała się, rekordowa jak dotąd, grupa 54 osób.
Pogoda wspaniała.
W tych pięknych i niepowtarzalnych okolicznościach przyrody odbyłam swój pierwszy, roczny rajd z GTRem. Oczywiście wędrowałam z Grupą już wcześniej, choćby na rajdach zimowych, ale ten najważniejszy, zaliczę dopiero teraz.
Nowicjat nie ciąży mi nadmiernie. Właściwie wcale go nie odczuwam. Grupa wchłania życzliwie każdego, komu Roztocze zawirowało w życiorysie.
Edi, nasz przewodnik na trasie i Omega witają wszystkich serdecznie. Omawiają trasę przemarszu i plan dnia. Kiedy jedna z Koleżanek- Rudasek – raczy wszystkich kęsem z bochna (śmiejemy się, że pasterskiego chleba dawnych Wołochów), czujemy wraz z tym gestem symboliczne zespolenie pokrewnych dusz roztoczańskich.
Rajd rozpoczynamy zwiedzaniem dawnej cerkwi greckokatolickiej w Woli Wielkiej. Data na nadprożu – 1755 rok- dyktuje szacunek dla zabytku. Niestety, wnętrze (jak w podobnych świątyniach, które utraciły funkcje sakralne na rzecz nowo pobudowanych), niszczeje! Oprawa ikonostasu „rozchodzi się” na obrzeżach. Nie konserwowany sprzęt i wyposażenie ulegają dewastacji. Przykry widok. Przecież ta świątynia służyła od 1947 roku jako kościół. Dziwi mnie i zasmuca stan zaniedbania tego wspaniałego zabytku. Opuszczono świątynię po wybudowaniu murowanego kościoła nieopodal. Dzwonnica przepiękna o konstrukcji słupowo- ramowej. Wokół cerkwi cmentarz z nagrobkami bruśnieńskimi.
{{image::tl_files/gtr/wiadomosci/2008/VI_rajd_gtr/wszyscy.jpg?width=520[&]alt=Uczestnicy rajdu[&]rel=lightbox}}
Cerkiewka w Woli Wielkiej jest wdzięcznym obiektem dla fotografów. Nasz Kolega – Sokolik Wędrowny- uwiecznił ją podczas rajdu na zdjęciu, które w I edycji Konkursu Fotograficznego GTR zajęło pierwsze miejsce!.
Według mapki trasy, odnotowanej przez GPS Mieczysława, przebyliśmy podczas Rajdu 16 km w czasie 5 godzin i 45 minut. Średnia szybkość marszu 3 km/h. Suma podejść 142 m.
Zagłębiamy się w las, docierając po niedługiej wędrówce, do jednego ze źródeł Tanwi. Edi prowadzi nas w kierunku Wielkiego Działu. Po drodze mijamy uroczą, domkową kapliczkę w otoczeniu starodrzewia, z zespołem budek lęgowych dla ptaków oraz stary, świeżo wybielony przydrożny krzyż bruśnieński.
Wielki Dział (390,4 m n.p.m.) ma charakter ostańca i kształtem przypomina górę stołową (stoliwo). Przez jego wierzchołek przebiega ważny dział wodny Bugu i Sanu. U podnóży wzniesienia znajdują się źródła ich dopływów, odpowiednio: Raty i Tanwi. Kiedyś z Wielkiego Działu roztaczał się wspaniały widok, jednak dzisiaj zalesienie go przesłania.
Na dojściu do Wielkiego Działu Edi pokazuje nam regularny rów ciągnący się przed wzgórzem. To pozostałości dawnych rowów przeciwczołgowych.
Zanim dotarliśmy na szczyt, Zbyszek opowiedział nam historię jednego z mijanych schronów Linii Mołotowa, zlokalizowanych w dawnym rejonie punktu oporu Wielki Dział. Był to mój pierwszy bunkier jaki zobaczyłam. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie należę do miłośników militariów, ale na Roztoczu pozytywnie nastawiam się nawet do schronów bojowych. Nie odważyłam się jednak penetrować wnętrza bez latarki.
Na szczycie Wielkiego działu miła niespodzianka. Mietek prezentuje nam swoją ostatnią pasję, której oddaje bez reszty „czas roztoczański”.- Geocaching. Jedna z jego skrzynek ukryta jest właśnie tutaj. Ciekawy i nowatorski rodzaj turystyki. Z GPS Mieczysław wędruje od lat i jest prekursorem w tej dziedzinie w naszej Grupie.. On to po prostu uwielbia i kiedy o tym opowiada w oczach pojawiają mu się „filuterne” ogniki.
Grząskim od piachu i ziemi zaoranym zagonem Wielkiego Działu zmierzamy ku Dahanom. Wreszcie je zobaczę. To kultowe miejsce. Nikt tego nie wypowiada oczywiście, ale odczytuję przekaz bez słów, że nie można należeć do Grupy nie odwiedzając chociaż raz Dahanów. To jak inicjacja.
Cóż takiego jest w tej bezkresnej łące? Jaka magia każe tym ludziom tam wędrować i powracać co jakiś czas ponownie? Jedni wypowiadają się o przereklamowaniu uroku tej roztoczańskiej połoniny; inni w niemym zachwycie, po prostu chłoną ten pejzaż. Byłam ciekawa swoich wrażeń. Dzisiaj wspomnienie tamtych chwil na Dahanach podsumowuję stwierdzeniem iż magia tego miejsca polega na......”zaraźliwym umiłowaniu piękna”. Reszty trzeba doświadczyć samemu.
Obok starych drzew owocowych, przydrożnego krzyża, świadka dawnych siedzib ludzkich, obok stareńkich wierzb, wyznaczających dawny szlak do wsi, zmierzmy dalej, by w lesie odnaleźć jeden z pomników, Stiaha. Piękne, dorodne buki w jesiennej krasie kłaniają nam się po drodze. W tym miejscu Edi opowiada o trudnych czasach II wojny światowej i historii tej ziemi.
Wyruszamy w drogę powrotną. Jedni z nas zmierzają już do punktu wyjścia, czyli do Woli Wielkiej, ja dołączam do grupy wędrującej w kierunku krzyża przy trasie do Huty Lubyckiej. Długo stoimy tam podziwiając zachód słońca i panoramę, na tle której zarysowuje się jeden z piękniejszych krzyży Roztocza,
Rajd kończymy biesiadą w słynącym z przedniego jadła lokalu Rubina w Narolu. Wielka to przyjemność razem spożywać wspaniały posiłek po wspólnej, udanej wędrówce. Dla jednych to koniec spotkania, dla innych, nie. Zaniosło nas bowiem późnym wieczorem do Zwierzyńca. Kościółek na wodzie zaliczył naszą sesję zdjęciową. Spacerkiem nad stawem zakończyliśmy oficjalnie VI Rajd Pieszy GTR.
Sosna