IV Zimowy Rajd GTR

Po raz czwarty spotkaliśmy się na Zimowym Rajdzie GTR. Po dwóch pierwszych, którym towarzyszyła prawdziwie zimowa sceneria, tym razem, podobnie jak przed rokiem, z trudem szukaliśmy śladów zimy. Wędrowaliśmy wzgórzami Roztocza Środkowego, w okolicach Bondyrza. Trasę wymyślił i poprowadził nas nią niezrównany Edi.

Rankiem przed kościołem w Bondyrzu zaparkowało 20 samochodów, wzbudzając tym spore zainteresowanie[wśród mieszkańców. Tradycyjnie początek rajdu jest okazją do serdecznych powitań, wymiany przywiezionymi publikacjami, a także poczęstunku przygotowanymi przez rajdowiczów smakołykami. Tym razem przebojem był gryczak Sosny.

 

Po obejrzeniu drewnianego kościółka ruszamy w górę do Kątka. Zwiedziliśmy tu obejście gajówki Kątek. Niektórym tak się spodobało to miejsce, że chcieli to pozostać, ale jednak wszyscy ruszamy w dalszą drogę. Odnaleźliśmy wreszcie miejsce ze śniegiem. Odetchnęliśmy z ulgą - możemy ten rajd spokojnie zaliczyć do zimowych. Chwila odpoczynku na terenie gm. Krasnobród, czas na kanapki i naleweczki.
Po drodze wszystko nas zachwycało. Szyszka jodły, nie pękła i nie rozsypała swoich nasionek, co zdumiało wielce naszego Kolegę Zbigniewa. Opowiedział nam o cudownych właściwościach nasionek jodły, które po roztarciu w palcach wydają cudowny zapach, a olejki eteryczne są antidotum na katar. Co krok coś pięknego przyciągało naszą uwagę.
Dzikie "Ranczo pod Lasowcami". Dookoła otaczały nas uśpione wzgórza i las. Lasowce wtulone we wzgórza, przywitały nas ciszą i nostalgią miejsca, jakich już dziś nie doświadcza się gdzie indziej. Kolejny punkt - Dochodzimy do Lasowiec Szlacheckich, a tam wreszcie dłuższy postój.
Ognisko i konkurs krajoznawczy z nagrodami - Edi stanął na wysokości zadania. Czas na spokojne rozmowy, posiłek, degustacje, robienie zdjęć...
Po ognisku ruszamy na górę Dach, gdzie odbywała się kalibracja GPS-ów.
Niestraszne roztoczańskie kałuże i błotko, ale nasz szlak powoli kieruje nas z powrotem w kierunku Bondyrza. Po zatoczeniu "pętelki" czeka nas przejażdzka do Zwierzyńca. A tam ostatni punkt rajdu - biesiada, tym razem w słynnym zwierzynieckim Młynie.
Po raz kolejny liczba uczestników przekroczyła pięćdziesiątkę, a z rozmów wynika, że chęci na następne rajdy są coraz większe. Udało się chyba wszystko - wspaniała pogoda, wspaniałe humory, wspaniały przewodnik, wspaniały rajd.

Delphi