IV Samochodowy Rajd GTR - Cerkwie Ziemi Lubaczowskiej

Wbrew pozorom, przygotowanie rajdu, to nie jest wcale taka prosta sprawa.
Wspaniałe bywają wyprawy improwizowane, gdy skrzykuje się kilka osób i pomysł na jej trasę powstaje w ostatniej chwili. W przypadku rajdów planowanych (chociaż wielu z nas nie lubi planowania) muszą jednak być precyzyjnie przygotowane. Od pomysłu, poprzez ustalenie terminu odpowiadającego możliwie największej liczbie osób, po szczegółowe wytyczenie trasy, zapewnienie wstępu do zwiedzanych obiektów, czy wreszcie umówienie miejsca na porajdową biesiadę.

Tematyka cerkiewna pojawia się w życiu GTR od samego początku istnienia grupy. Tym razem padł pomysł odwiedzenia szeregu cerkwi znajdujących się na Ziemi Lubaczowskiej.
Trudy organizacji rajdu wziął na siebie Tomek Michalski. Wytyczył optymalną trasę, sprawdził przejezdność dróg, zadbał o możliwość obejrzenia wnętrz odwiedzanych obiektów, opracował znaczek rajdowy, zorganizował ognisko.
16 maja 2009 roku, o godzinie 8:30 pod cerkiewkę w Gorajcu zajechała kolumna 13 samochodów osobowych, które pomieściły wewnątrz 34 osoby. Zameldował się na starcie[nbsp] m.in. Lublin, Świdnik, Zamość, Tomaszów Lubelski, Lubaczów, Cieszanów, Jarosław, Warszawa.
Udekorowani, kolejnym do kolekcji, znaczkiem rajdowym, oglądamy wnętrze cerkwi w Gorajcu. To jedna z najstarszych świątyń na tych terenach. Słuchamy Basi Łuczkowskiej, która zajmująco opowiada o tym wspaniałym zabytku. Po demontażu ikonostasu w lipcu 1993 r. odkryto na wschodniej ścianie nawy nieznaną wcześniej polichromię z XVII wieku. Bardzo prosty i czytelny język plastyczny z czasów budowy cerkwi, obrazuje 11 kompozycji, ułożonych w dwóch poziomych pasach.
Cerkiew w Gorajcu ulegała na przestrzeni lat licznym przebudowom i remontom. Znacznie to zmieniało wygląd i wystrój świątyni. Część wyposażenia cerkwi znajduje się obecnie w Muzeum-Zamku w Łańcucie.
Kolejnym etapem na naszej trasie był Chotylub. Z zewnątrz, bryła cerkwi greckokatolickiej z 1886 r. p.w. Opieki Matki Bożej, zniekształcona dobudówkami nie oszałamia, ale nadrabia wnętrzem. Pełny ikonostas, istna perełka.
Mkniemy do Cieszanowa. Murowana, w stylu bazylikowym, cerkiew p.w. św. Jerzego z 1900 r., przez wiele lat służyła jako magazyn. Zniszczała. Autorem polichromii w tej świątyni jest Grzegorz Kuźniewicz, artysta z Brusna Starego.
Oglądamy także ruinę synagogi z 1889 roku, nieopodal cerkwi. Podczas wojny wokół synagogi Niemcy utworzyli getto. Po wojnie były tu magazyny. W 2005 roku obiekt wpisano do rejestru zabytków, niestety nadal popada w ruinę.
Drewnianą cerkiewkę p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Dachnowie (z końca XIX wieku) obejrzeliśmy tylko z zewnątrz. Zaczęło padać. Przygarnęła nas pod swym dachem tj. przedsionkiem, dzwonnica przycerkiewna z 1928 roku.
Niestety nie udało nam się także obejrzeć wnętrza murowanej cerkwi w Oleszycach Starych.
Obejrzeliśmy za to dawną drewnianą cerkiew w Oleszycach Starych – Woli, użytkowaną obecnie jako kościół.
Dalej trasa rajdu prowadziła do Borchowa. Tradycyjny układ przestrzenny dawnej cerkwi p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP został utrzymany, pomimo licznych dobudówek i modernizacji. Od 1971 roku świątynia pełni funkcję rzymskokatolickiej kaplicy filialnej.
Zmierzając w stronę Szczutkowa, odwiedziliśmy Opakę. Do dzisiaj stoją zgliszcza spalonej cerkwi p.w. Narodzenia NMP. Niektórzy z nas jeszcze pamiętają piękną bryłę tej trzykopułowej cerkiewki, której banie o dzwonowatym kształcie nie miały sobie równych na naszych terenach.
Cerkiew w Szczutkowie p.w. Dymitra Męczennika udało nam się zwiedzić wewnątrz. Długo chodzimy podziwiając pozostałości dawnego cerkiewnego wyposażenia. Świątynia wchodzi w skład dawnego zespołu cerkiewnego i położona jest na owalnej terasie w samym centrum. W bryle cerkwi dominuje piękna i wyniosła kopuła. Odpoczywamy tutaj nieco dłużej pod sędziwą lipą, oddając się pogawędom roztoczańskim i posilamy się przed dalszą drogą.
Kolejny etap rajdu to Bihale. Dawna, drewniana cerkiew greckokatolicka z 1821 roku. Zbudowana na wzór starszej cerkwi w Szczutkowie. Po 1951 roku przejęta przez katolików obrządku rzymskiego. Długo rozmawialiśmy z przesympatycznym księdzem proboszczem przed świątynią i pewnie trwałoby to jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, że zostało nam jeszcze sporo obiektów do zwiedzenia.
Miłków. Wieś, której już nie ma. Odwiedzamy miejsce, gdzie kiedyś tętniło życie w ponad 120 domostwach. Modlono się w cerkwi, kaplicy rzymsko-katolickiej i żydowskim domu modlitwy. We wsi był młyn, szkoła, huta szkła. Potem wszystko umilkło. Mieszkańcy wysiedleni przez Sowietów w 1941 r. nigdy już nie powrócili do rodzinnej wsi.
Idziemy lasem ku staremu cerkwisku. Mijamy w gąszczu stary drewniany krzyż z Chrystusem bez ręki. Cerkiew greko-katolicka została rozebrana w latach 50-tych. W potoku obok mijamy stare spróchniałe bale mostku, prowadzącego niegdyś ku cmentarzowi. Zachowało się na nim około 35 kamiennych nagrobków. Wiele z nich pochodzi z warsztatów bruśnieńskich. Cmentarz uporządkowano, ogrodzono, ponownie poświęcono.
Smutny to akcent naszego rajdu.
Ożywiamy jednak tę pustkę swoją obecnością. Zapalimy na polanie ognisko. Upieczemy coś na patyku, podzielimy się chlebem przywiezionym przez jednego z Kolegów i zaśpiewamy sercem napisaną, przepiękną balladę Wojtka, o tym, jak to wszyscy święci z cerkiewnego ikonostasu wezwani zostali na zjazd do Miłkowa.

Tam, gdzie kiedyś życie kwitło, dzisiaj rosną lasy.
Tu się święci zadumali, pospuszczali głowy,
I wrócili do swych cerkwi, do swych ram lipowych.

Przy ognisku wysłuchamy opowieści Pana Juliana, świadka trudnych wojennych lat z tych terenów. Przytulił nas Miłków gościnnie, więc zostawiamy cząstkę siebie w tych lasach opuszczonych i cichych.
Do Starego Dzikowa przyjechaliśmy z deszczem. Udało się obejrzeć jedynie murowaną cerkiew p.w. św. Dymitra w stylu neobizantyjskim. Przepiękna architektura świątyni użyczyła gościny podczas zdjęć do filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy. Do dziś można zobaczyć stojące wewnątrz rusztowania prycz wojskowych.
Deszcz z każdą chwilą stawał się bardziej ulewny, uniemożliwiając nam kontynuowanie zwiedzania. Dwie ostatnie cerkiewki, w Cewkowie i Moszczanicy, postanowiliśmy odwiedzić innym razem. W głowach już nam kiełkują pomysły na kolejne podobne rajdy...

Sosna & Omega