Roztocze tuż za miedzą

Roztocze podzielone jest granicą. Część leżąca po jej drugiej stronie jest trudniej dostępna. Wędrowanie po niej wymaga pokonania dodatkowej przeszkody. Zazwyczaj wiąże się to z próbą cierpliwości...
Kilkunastu członków GTR wzięło udział w jednodniowej wyprawie zorganizowanej przez Edwarda. Odwiedziliśmy m.in. Wolę Wysocką, Żółkiew, Krechów, Potylicz.

Relacja będzie tym razem nietypowa. Czytelnicy naszej stronki mają wyjątkową okazję zapoznać się ze sposobem przedstawiania naszych wypraw pozostalym członkom Grupy, którzy akurat w tej wyprawie nie uczestniczyli. Wymiana takich doświadczeń należy do kanonu grupy. Zawsze dzielimy się w relacjach wiadomościami, spostrzeżeniami i zdjęciami.
Ponieważ relacja jest „spisywana na gorąco” staje się spontaniczna i nie jest w żaden sposób wygładzana. Tę nietypową „nieskładność” podkreśli z pewnością fakt, że w pierwowzorze relacji, każdemu tekstowi odpowiada zdjęcie, czego tutaj nie zobaczymy i co z pewnością zaburza rytm relacji. Niektóre rzeczy mogą się Czytelnikom wydać nawet bardzo dziwne, jak choćby ostatnie wypowiedzi i podawane wyliczanki przez Wanteda. O to właśnie chodzi, żeby rozbudzić Waszą ciekawość! Mimo wszystkich tych utrudnień w czytaniu uznajemy, że relacja może się wydać ciekawa i zachęci naszych Czytelników do poznawania odwiedzanych przez nas miejsc, a także bliższego poznania Grupy na Forum GTR, gdzie można będzie przeczytać wszystkie nasze 1000 relacji w całości z podkładem zdjęć.
Tym razem opowiadanie rozpoczął Edward, pomysłodawca i organizator wyprawy.

Edward: Trasa naszej wędrówki autokarowej wiodła: Wola Wysocka - Żółkiew - Krechów - Żółkiew - Magierów - Stare Sioło - Rawa Ruska - Potylicz i do domu. Program został zrealizowany w całości. Nawet było wejście do kolegiaty żółkiewskiej i odpoczynek pod parasolkami zorganizowany przez naszą Sosenkę. Wszystkim serdecznie dziękuję za nie marudzenie tylko intensywne zwiedzanie. Reportaż wkrótce jak się wyśpię.

Omega: Wspaniała wycieczka, udało się właściwie wszystko, co było zaplanowane. Padało tylko na granicy, rano przestało, gdy dojechaliśmy do Żółkwi, po południu zaczęło kropić, gdy schodziliśmy ze wzgórza w Potyliczu. Organizatorzy spisali się wspaniale, wielkie podziękowania dla Edwarda i Zosi. Z naszej strony staraliśmy się być grupą - mam nadzieję - zdyscyplinowaną. A okoliczności powrotu były takie, że do Zamościa dojechaliśmy... wyspani.

Sosna: Edziu, wielkie podziękowania od całej naszej paczki GTR.
Za 100% realizację planu wycieczki, nawet z nawiązką! Za załatwienie "u góry" bezdeszczowego bezpieczeństwa. Ochłodzenie po deszczach sprzyjało nawet naszej wyprawie. Dziękujemy za to, że udało Ci się tak manewrować czasem, iż mogliśmy zajrzeć wszędzie tam, gdzie zazwyczaj się nie udaje. Dziękujemy za spełnianie naszych "zachcianek", kiedy nagle na trasie zobaczyliśmy np. stareńką dzwonnicę i zapragnęliśmy się zatrzymać chociażby na dwa ujęcia. Wyprawa przygotowana jak zwykle, perfekcyjnie. Dziękujemy i już czekamy na następną.

Michał: Gratulacje dla wszystkich uczestników wycieczki.
Zwłaszcza dla tych z Was, którzy odwiedzili Roztocze po drugiej stronie granicy po raz pierwszy.
Pamiętam dobrze, że pierwsza taka wyprawa zrobiła na mnie spore wrażenie!

Sosna: To prawda Michale, wrażenia z wyprawy wspaniałe. Jeżeli mogę się nimi po trosze podzielić tak na gorąco, to powiem, że Krechów wywarł na mnie największe wrażenie. Wędrowanie do Kamienia św. Piotra (Kamienia Tymosza) przez bukowy las to ukojenie dla duszy, ale zanurzanie się w głęboką dolinę do uzdrawiającego źródła, przebywanie tam i spokój jakim napawa to miejsce, zostaje w duszy na zawsze. Już teraz chcę tam wrócić, choćby raz jeden.

Michał : Tak właśnie działa magia naszego cudownego Roztocza. Z radością zobaczymy Wasze zdjęcia z wycieczki.

Edward: czas na wspomnienia foto. Zwiedzamy cerkiew w Woli Wysockiej i fotografujemy (fot. 1)... na naszej wycieczce nikt nam nie przeszkadzał robić zdjęcia - nawet ks. Pawełko w kościele żółkiewskim (fot. 2). Ta babcia po lewej urodziła się i mieszkała w Lisich Jamach, a w 1945 r. wysiedlono ją do Woli Wysockiej i od tamtego czasu nie była w rodzinnej miejscowości...ach te granice (zdj. 3).
W kolejnej cerkiewce żółkiewskiej nastrój modlitewny (fot. 4). W cerkwi zobaczyliśmy młodą Murzynkę - rzadki widok (fot. 5). Zdobywamy skałę Tymosza, trochę niełatwo było się wdrapać (fot. 6). A tu trzeba jeszcze na drabinę leźć. Krótki odpoczynek. Wspinają się do pieczary (fot. 7)... a jak zejść? E tam najlepiej tyłem (fot. 8)...
Panie z ciekawości weszły do pieczary.... Na szczęście nikt nie został w pieczarze (fot. 9).
Idziemy do źródełka z srebrną cudowną wodą, złazimy po prostu w debrę, prawie już jesteśmy przy źródełku. Pijemy wodę (fot. 10)... Podobno w srebrnym źródełku można zobaczyć buźkę ukochanej osóbki. Wracamy od źródełka (fot. 11). W akcji foto w cerkwi krechowskiej, naszej Sosence bardzo podobały się sklepienia cerkwi (fot. 12).
Chwile odpoczynku pod parasolkami na Placu Wiecowym w Żółkwi: stare piwko i czipsy to nasze menu(fot. 13)...
Potem spacerkiem po żółkiewskim zwierzyńcu (fot. 14).
W autokarze czekała na nas niespodzianka - smakowity tort z wisienkami podarowany przez żółkiewskich cukierników.. tak, tak...(fot. 15)

Mgiełka: Wspaniała wyprawa i relacja! Naprawdę, ogromnie zazdrościmy...

Edward: Przez Magierów pojechaliśmy do Starego Sioła, w Starym Siole zobaczyliśmy starą dzwonnicę (fot. 16). Później zwiedziliśmy w Potyliczu cmentarz żołnierzy niemieckich, ze względu na piękną architekturę w krajobrazie Roztocza. Spoczywa tutaj 40 000 żołnierzy niemieckich poległych w latach II wojny światowej ma Ukrainie Zachodniej (fot. 17).
Później obejrzeliśmy cerkiewkę św. Ducha na stoku Góry Horodyszcze (fot. 18) i panoramę Potylicza - widok z Góry Horodyszcze.
My też zmęczeni trochę, ale uśmiechnięci wróciliśmy w rodzinne pielesze, już w poniedzialek.

Maciek: Super wyprawa, fajna relacja. Dzięki wszystkim. Brawo Edi za wybór trasy. Pozwolę sobie dorzucić kilka zdjęć z miejsc, które podobały mi się najbardziej (fot. 19-22).

Tomek: Piękna wyprawa. Tylko pozazdrościć.

Omega: Wprawdzie nie była to moja pierwsza wizyta w tych miejscach, to jednak z przyjemnością odwiedziłem je ponownie, zwłaszcza, że było sporo czasu na spenetrowanie ich dokładniej. Np. na dworcu kolejowym w Żółkwi wcześniej nie byłem. Na 30 uczestników wycieczki, dokładnie połowę stanowili członkowie i miłośnicy GTR. Była to, śmiem użyć tego sformułowania, awangarda wycieczki. Tam, gdzie innym już się nie chciało iść - my szliśmy. Tak właśnie dotarliśmy tutaj. Zabrakło tylko Zosi (Zaduszki) i Adasia (Adjara). Oto nasi reprezentanci (fot. 23)...

Palestyna: Świetna wyprawa. Paradoksem jest, że wielu z nas zna odleglejsze tereny Ukrainy lepiej, niż te leżące tuż za samą granicą.

Omega: Mnie się marzy zorganizowanie pieszego rajdu na trasie np. Prusie - Potylicz - Dziewięcierz- Moczary. Jak oceniacie szansę takiego przedsięwzięcia?

Terro: Hehe. To by było coś....

Wanted: czuję, że za rok wódz Palestyna zorganizuje nam taki spacerek...

Sosna: Ten mały kawałek Roztocza po tamtej stronie urzeka tak samo jak ten po naszej. Cerkiew p.w. Świętej Trójcy w Żółkwi (fot. 24). Cerkiew p.w. św. Michała w Woli Wysockiej (fot. 25). Potylicz. Cerkiew p.w. Świętego Ducha, jedna z najstarszych w Galicji (1502r) (fot. 26). Z drewnianej architektury to była prawdziwa gratka, XVIII wieczna dzwonnica w Glińsku (fot. 27), obok późniejszej, dużej cerkwi p.w. Zaśnięcia Bogarodzicy (1930r).
Drewniana kapliczka nad figurą Matki Bożej przy krechowieckim źródle (fot. 28).

Artur: Zacna wyprawa! Ale może chcecie więcej i bardziej "po krzakach"...??? Propozycję wstępną w stosownym dziale już zamieściłem...

Zając: Piękna wycieczka, piękna relacja i żal, że jak jest lato to ja w pracy. Kilka osób z grupy mnie tutaj i żonę odwiedziło.

Mieczysław: Ładne miejsca, pamiętam.
A ja musiałem zmienić plany, następnym razem pojadę z Wami.

Jolka: Czy udało się wejść do cerkwi w Potyliczu? Z braku zdjęć wnioskuję, że nie.

Edward: Najprawdziwsza prawda - jeden z uczestników znalazł klucz w trawie przy cerkwi, nowoczesny, który jednak nie pasował do żadnej kłódki. Mimo to zainteresowani obejrzeli freski i tak....

Maciek: niestety tylko przez dziurkę od klucza (fot. 29).

Omega: Sporo już zdjęć pokazano z wycieczki, sporo wrażeń opisano...
Ale dodam jeszcze od siebie choć kilka zdjęć. Piękne żółkiewskie świątynie - Kolegiata (fot. 30), dawny kościół dominikanów (fot. 31), cerkiew greckokatolicka bazylianów (fot. 32). Żółkiewskie podcienia (fot. 33), żółkiewska aleja (fot. 34), żółkiewskie spacery (fot. 35), żółkiewska pizzeria (fot. 36), Żółkiewski hetman - bynajmniej nie Żółkiewski! (fot. 37).
Krechów: Wspaniałe krechowskie wąwozy kryjące źródełko i kapliczkę (fot. 38).
Potylicz. Duże wrażenie mimo wszystko robi niemiecki cmentarz wojenny. Bez zbędnych słów. (fot. 39). Cerkiew i Horodyszcze, na które dotarli już tylko najwytrwalsi (fot. 40).
Na zakończenie Rawa Ruska - spojrzenie w kierunku zachodnim (fot. 41).

Edward: Na zdjęciu Omegi widać, jak śpi sobie Luba córka kniazia wołoskiego, która podobała się księciu mazowieckiemu Ziemowitowi. Od Potoków widać tylko jej piersiątka. Po lewej Długi Goraj, a po prawej Krągły Goraj.

Sosna: Wracając na chwilkę do cerkwi Bazylianów w Żółkwi. Freski we wnętrzu wykonał artysta pochodzący z Huculszczyzny, prof. Julian Bucmaniuk. Cerkiewne wnętrze aż kipi od kolorów. Staro- i nowotestamentowe malowidła ścienne zaskakują ekspresją. Ciekawostką jednak jest informacja, której doszperałam się gdzieś w internecie, cyt.:
...."Na freskach elementy nawiązujące do ukraińskiej kultury i historii - Trzej Królowie w strojach kozackich, Bóg Ojciec ma twarz Andrzeja Szeptyckiego, przedstawieni politycy ukraińscy: Hruszewski i Petruszewycz, Szeptycki, Włodzimierz i Olga, Chmielnicki, Mazepa i Sahajdczany, nawiązania do Wielkiego Głodu"...

Zamalowane częściowo malowidła nie bardzo dadzą się dziś już rozpoznać, ale może ma ktoś zdjęcie wyraźniejsze od mojego z Szeptyckim (w wizerunku Boga Ojca), bo chyba o kopułę tutaj chodzi (fot. 42).

Wanted: W ciągłość myśli Ewy wpadając, dodam jedno ujęcie i raczej na głowy u dołu, pod sceną ukrzyżowania, uczestników ostatniej wieczerzy zwracam uwagę.
Wyprawa też dla mnie jak przypomnienie, ale i nowe oglądanie - super! Bardzo dziękuję organizatorom i wszystkim współuczestnikom. I z przeprosinami dla wszystkich uczestników wyprawy, dla Edwarda i Zosi szczególnie obrazki z Magierowa (fot. 43).

Sosna: Jurek, nie ma za co przepraszać. Ty jako jedyny utrwaliłeś kościół w Magierowie bez krzaczorów.

Dziubki: Bardzo piękna relacja. My też chcielibyśmy coś do niej dodać. Jest to trudne, gdyż prawie o wszystkim już napisaliście i co było możliwe pokazaliście. Niewiele już dla nas zostało. Zaczniemy więc od podziękowań. Serdeczne dzięki dla organizatorów wycieczki, ponieważ była ona naprawdę interesująca i ciekawa, tym bardziej, że byliśmy tam po raz pierwszy. Dziękujemy także naszym współuczestnikom podróży za miłą atmosferę, gdyż w takim doborowym towarzystwie milej się zwiedza i spędza czas.
Żółkiew- rynek (fot. 44), ruiny (fot. 45), cerkiew greckokatolicka bazylianów (fot. 46), synagoga w Żółkwi (fot. 47), Rawa Ruska (fot. 48). Cmentarz żołnierzy niemieckich w Potyliczu. Robi niesamowite wrażenie (fot. 49).
Na tym może zakończymy. Mimo niewielu zdjęć przedstawionych z naszej strony, to z wycieczki wynieśliśmy bardzo wiele wspaniałych wrażeń.

Sosna: Dziubki, sporo fajnych zdjęć wyszperaliście jeszcze z naszej wycieczki.

Maciek: Hey Dziubki. Zastanawiałem się czy coś wrzucicie na forum, bo widziałem , że Krzysiek ciągle pstrykał. Fajne fotki.W poprzednich relacjach nie zauważyłem np. synagogi w Żółkwi, czyli uzupełnienie relacji.

Wanted: Dla tych co lubią, tolerują lub są obojętni... pamiątka z Żółkwi, gdzieś w okolicach synagogi. Z podziękowaniami dla Omegi - (rozczytałem litery : 1/"R", 2/"+" lub "T" lub "krzyż", 3/ "K", 4/ "I" - ze wskazaniem lub napis "ROK I" - bez wskazania) (fot. 50).