Nastał dzień drugi.
Dla niektórych doroczny, VII Rajd Pieszy GTR trwa nadal.
Wielu z nas, od lat w ramach takich rajdów, organizuje dodatkowo indywidualne wyprawy, w okolicach tras rajdowych. GTR rozwija swoje „macki” na obszary często daleko wysunięte poza ustalone trasy. Takie „wycieczki boczne” realizuje bardzo często Niklos, Zbyszek W. i inni Koledzy. Powstają potem relacje uzupełniające (główną rajdową) z takich wypraw.
Jesienne Rajdy Grupy Turystycznej Roztocze, to już tradycja. Odbywają się od siedmiu lat.
Spotkanie, na które czekamy cały rok. Tylko ważne powody, mogą odciągnąć nas od tego wspólnego wędrowania. Najczęściej, nieoczekiwana niedyspozycja. Choróbsko powalające z nóg tuż przed rajdem.
W kalendarzach, od dawna bowiem zaklepane terminy.
Trzeba wiedzieć kiedy się tam wybrać. Nie każda bowiem pora sprzyja.
Podobno do dziś straszy tutaj o północy i dwunastej. Lepiej o tej porze tam się nie pokazywać. Miejscowi omijają to przeklęte miejsce. Powiadają także, że o północy odbywają się na Wzgórzu Kamień sabaty czarownic.
Wyprawa planowana z początkiem maja przeturlała się na końcówkę miesiąca. Z konieczności poniekąd. Maj zaowocował bowiem jeszcze jednym Rajdem, po cerkiewkach ziemi lubaczowskiej.
Dobrze się złożyło, bowiem susza tej wiosny spowodowała wzrost zagrożenia pożarowego na terenach leśnych
Wbrew pozorom, przygotowanie rajdu, to nie jest wcale taka prosta sprawa.
Wspaniałe bywają wyprawy improwizowane, gdy skrzykuje się kilka osób i pomysł na jej trasę powstaje w ostatniej chwili. W przypadku rajdów planowanych (chociaż wielu z nas nie lubi planowania) muszą jednak być precyzyjnie przygotowane. Od pomysłu, poprzez ustalenie terminu odpowiadającego możliwie największej liczbie osób, po szczegółowe wytyczenie trasy, zapewnienie wstępu do zwiedzanych obiektów, czy wreszcie umówienie miejsca na porajdową biesiadę.
Po raz czwarty spotkaliśmy się na Zimowym Rajdzie GTR. Po dwóch pierwszych, którym towarzyszyła prawdziwie zimowa sceneria, tym razem, podobnie jak przed rokiem, z trudem szukaliśmy śladów zimy. Wędrowaliśmy wzgórzami Roztocza Środkowego, w okolicach Bondyrza. Trasę wymyślił i poprowadził nas nią niezrównany Edi.