31 stycznia 2015 r. kolejnym rajdem GLORIA VICTIS uczciliśmy pamięć uczestników Powstania Styczniowego.Rajd ten wszedł już na stałe do kalendarza naszych spotkań. Pięć lat temu zaczynało się bardzo skromnie, jeszcze nieoficjalnie, w składzie zaledwie trzyosobowym. Palestyna - pomysłodawca i inicjator tych rajdów z roku na rok zachęcał coraz szersze grono.
W tym roku w rajdzie wzięło udział około 30 osób.
Celem naszej wędrówki tradycyjnie była Kobylanka - miejsce zwycięskiej bitwy stoczonej przez powstańców w ostępach Puszczy Solskiej. Co roku start rajdu odbywa się w innym miejscu i za każdym razem wędrujemy inną trasą.
Tym razem spotkaliśmy się w Zamchu, na skraju Puszczy Solskiej, na moście na rzece Wirowa. Po długich i serdecznych powitaniach oraz krótkim oficjalnym przemówieniu ruszyliśmy wzdłuż rzeki ku widocznej w oddali ścianie lasu.
Zdarzało nam się wędrować ku Kobylance w kilkunastostopniowym mrozie. Tym razem zgodnie z prognozą pogody miało być mokro. I początkowo rzeczywiście tak było.
Na odkrytym terenie dawał sie również we znaki niezbyt przyjemny wiatr.
Często naszym wędrówkom towarzyszy hasło "im gorzej, tym lepiej", nikt więc nie narzekał.
Kałuże i błoto nigdy nie stanowiły dla nas istotnej przeszkody.
Na twarzach smaganych wiatrem gościł jednak uśmiech.
W momencie osiągnięcia linii lasu aura zaczęła się zmieniać.
Styczeń przypomniał sobie, że jest miesiącem jak najbardziej zimowym.
Las na naszych oczach zmieniał się.
Do Kobylanki docieraliśmy w zimowej scenerii.
Docieramy do krzyża ustawionego przez lubelskich leśników w miejscu obozu powstańczego gen. Antoniego Jeziorańskiego.
W takim mi9ejscu obowiązkowo robimy pamiątkowe zdjęcie
Stąd już bardo niedaleko do pomnika poświęconemu powstańcom.
Wędrujący razem z nami Strzelcy z JS 2033 Lubaczów zaciągają wartę.
Zapalamy znicze.
Czas na chwilę odpoczynku i posiłek.
Podczas powrotu nikt już nie może mieć wątpliwości, jaka to pora roku.
Na koniec wędrówki zaświeciło nam słońce.
Do zobaczenia na rajdzie GLORIA VICTIS VII za rok.