Kolejna rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. Kolejna okazja do przeżycia jej na bliskich nam terenach Puszczy Solskiej, gdzie walki ponad półtora wieku temu toczyły się szczególnie intensywnie. Wahaliśmy się, jak tym razem tę rocznicę uczcić. Początkowo mieliśmy zamiar indywidualnie odwieszać różne miejsca związane z powstaniem, w szczególności mogiły poległych powstańców. W końcu jednak przyszła pora na odwiedzenie miejsca, gdzie tradycyjnie co roku się spotykamy, dodatkową motywacją była szczególna wystawa przy pomniku na Kobylance.
Rok wyjątkowy, niestety z oczywistych powodów odbił się bardzo negatywnie na naszej aktywności turystycznej. O ile indywidualnie wielu z nas dla zdrowia fizycznego jak i psychicznego każdą okazję bycia na Roztoczu starało się wykorzystać, to ze spotkań w szerszym gronie musieliśmy zrezygnować. W listopadzie również przeżywaliśmy rozterki, wszak tradycja - święta rzecz.
Kolejny raz wspólnie wędrowaliśmy zimą śladami Powstańców Styczniowych. Rozpoczęliśmy drugą dziesiątkę tego rajdu! Aby relacje nie były do siebie podobne, bo przecież zdawać by się mogło, że ci sami ludzie, te same miejsca - tym razem kilka wypowiedzi uczestników rajdu.
Niedziela przywitała nas pogodą bardzo odmienną w stosunku do sobotniej. Słonka widać nie było, ale do sprawy podeszliśmy bardzo pozytywnie - cieszyliśmy się, że nie pada deszcz. Dzień - jak na niedzielę - rozpoczęliśmy dość wcześnie. O godzinie ósmej rano zameldowaliśmy się w kościółku w Moczarach. Potem odwiedziliśmy kilka interesujących miejsc, łącząc chwile niewielkiego wysiłku fizycznego z momentami błogiego relaksu. Do Werchraty powróciliśmy w porze zachodu słońca. Teoretycznie, wszak w tym dniu wcale go nie widzieliśmy.
Długi weekend w listopadzie 2019 roku był trzydniowy. Spędziliśmy go tradycyjnie - na Roztoczu. Wykorzystując wspaniałą pogodę oraz korzystny układ kalendarza, główny, doroczny Rajd GTR zorganizowaliśmy już 9 listopada, w sobotę. Powyższe okoliczności zachęciły wielu miłośników Roztocza do dołączenia do nas.
Spotkaliśmy się na Działach Grabowieckim, w ich uroczym zakątku - Pańskiej Dolinie. Andrzej zaproponował nam interesującą trasę oraz interesujący sposób jej pokonania. Dla wielu z nas jest to nowy sposób, bowiem coraz bardziej przyzwyczajamy się do nowinek technologicznych typu GPS-y, nawigacje, lokalizacje, itp. Tym razem powróciliśmy dla nawigacji klasycznej - mapy i kompasu. Andrzej przygotował dla każdego z nas mapę, kompas był co prawda jeden, ale kolejne odcinki trasy dzierżył go ktoś inny. Zlecone nam przez Andrzeja zadanie polegało na dodarciu do oznaczonych w terenie punktów.